Wtorkowe wystąpienie szefa amerykańskiej rezerwy federalnej radykalnie poprawiło nastroje na rynkach finansowych i wpłynęło na zmianę wcześniejszych tendencji. Indeksy na Wall Street kończyły dzień zwyżkami przekraczającymi 2 proc., a więc największymi od stycznia. S&P500 wrócił powyżej poziomu 2800 punktów, sygnalizując możliwość zakończenia spadkowej korekty, trwającej od początku maja. Dolar który już nieco wcześniej zaczął tracić na wartości, jeszcze nieco osłabł. Rentowność amerykańskich dziesięcioletnich obligacji skarbowych we wtorek poszła mocno w górę, po raz pierwszy od dwóch tygodni. Optymizm zagościł też w środę na giełdach azjatyckich.
Powodem jest zapewnienie, że rezerwa federalna jest zdeterminowana do udzielenia wsparcia amerykańskiej gospodarki w obliczu wstrząsów, jakie mogą wystąpić w konsekwencji z wojen handlowych, prowadzonych przez Donalda Trumpa oraz innych niekorzystnych czynników. Inwestorzy i obserwatorzy rynków jednoznacznie odczytali wypowiedź Jerome Powella, jako sygnał gotowości do szybszego i bardziej radykalnego obniżenia stóp procentowych, niż tego do tej pory oczekiwano. Obecnie na rynkach pojawiło się przekonanie o możliwości dokonana nawet trzech obniżek do początku przyszłego roku. Prawdopodobieństwo cięci kosztów pieniądza wzrośnie, jeśli w czerwcu nie dojdzie do przełomu w stosunkach amerykańsko-chińskich po ewentualnym spotkaniu prezydentów USA i Chin w trakcie szczytu G20.
W każdym razie Fed stworzył istotną przeciwwagę wobec licznych zagrożeń stojących przed amerykańską i światową gospodarką. To powinno wpłynąć na poprawę nastrojów na rynkach finansowych, w szczególności na emerging markets, dając szansę kontynuacji ruchu w górę także na warszawskim parkiecie.