Oczekiwanie na publikację protokołu z ostatniego posiedzenia komitetu otwartego rynku nie budziło specjalnych emocji, choć jednocześnie nikt nie chciał specjalnie wychodzić przed szereg. Mieliśmy więc kilka dni marazmu, przy jednoczesnym utrzymywaniu się indeksów na wysokich poziomach, a na Wall Street notowano nowe rekordy. Analiza zapisków początkowo została przyjęta z optymizmem, choć zwyżki były raczej niewielkie. Nadal umacniał się dolar, a rentowności obligacji skarbowych zniżkowały, w przypadku dziesięciolatek schodząc w okolice 1,3 proc., a więc poziomu najniższego od lutego. Czwartkowy poranek zapowiada jednak możliwość pogorszenia się nastrojów. Protokół Fed pozostawił bowiem sporo pola do interpretacji. Z jednej strony wciąż dominuje narracja o utrzymaniu dotychczasowej polityki pieniężnej, jednak z drugiej nie brakuje głosów o celowości wcześniejszej niż poprzednio zakładano zmiany kursu i stopniowe normalizacji warunków monetarnych. Z jednej strony mamy optymizm Fed w kwestii amerykańskiej gospodarki, z drugiej zaś pojawiają się sygnały, że szczyt ożywienia mamy już za sobą i możliwe jest spowolnienie poprawy koniunktury, co zresztą potwierdzają prognozy wzrostu na przyszły rok. Do tego dochodzi ponownie rosnące zagrożenie pandemiczne. Pole do spekulacji robi się więc dość szerokie i najlepszym wyjściem na najbliższe dni zdaje się pilne obserwowanie sytuacji na rynkach i rysowanie scenariuszy na przyszłość, a następnie ewentualna przebudowa portfeli, zakładając że jednak dominującym kierunkiem będzie dążenie banków centralnych do stopniowej normalizacji swej polityki. Istotną kwestią będzie to, jak szybko ten proces się rozpocznie i w jakim tempie będzie przebiegał. Wielkiego ryzyka dla rynku akcji z tego powodu raczej nie należy się spodziewać, ale powód do przeglądu i modyfikacji portfeli z pewnością jest.