Lipcowe posiedzenie rezerwy federalnej miało charakter bardziej wakacyjny, a w każdym razie takie były reakcje w przypadku większości segmentów rynku finansowego. Jedynym nieco bardziej zdecydowanym ruchem było osłabienie się dolara. To całkiem logiczne, skoro Fed wciąż deklaruje brak zmian w swej polityce. Konsekwencją tego był także niewielki spadek rentowności amerykańskich obligacji skarbowych. Zmiany indeksów na Wall Street były raczej symboliczne. Inwestorzy bardziej przejmowali się wynikami spółek, niż deklaracjami Fed. To był powód nieco większego, sięgającego 0,7 proc., wzrostu indeksu firm technologicznych. Z kolei S&P500 i Dow Jones lekko traciły na wartości. Osłabienie amerykańskiej waluty powinno mieć korzystny wpływ na złoto oraz sytuację na rynkach wschodzących. Notowania kruszcu ponownie powróciły powyżej 1800 dolarów za uncję, a MSCI Emerging Markets wzrósł w środę o 2,7 proc. Wskaźnik rynków wschodzących odreagował tym samym niedawną silną przecenę, której głównymi sprawcami były mocno tracące na wartości parkiety w Hong Kongu i w Szanghaju. Chińskie władze kontynuują restrykcyjną politykę względem coraz większej grupy firm. Z ostatnich wahań tego wskaźnika nie należy więc wyciągać zbyt daleko idących wniosków względem rynków wschodzących. Widać to choćby na przykładzie naszego parkietu, dla którego ostatnie dni były całkiem udane.
Wszystko wskazuje na to, że dotychczasowe tendencje mają szanse kontynuacji. Ze strony Fed bardziej istotnych sygnałów można się spodziewać dopiero pod koniec sierpnia, gdy odbędzie się doroczne spotkanie bankierów centralnych w Jackson Hole. Jeśli do tego czasu warunki makroekonomiczne nie ulegną większym zmianom, można oczekiwać że Fed nadal utrzyma gołębie nastawienie.