Amerykańskie władze monetarne z jednej strony wydają się nieco zaniepokojone nadmiernie optymistyczną sytuacją na rynkach finansowych, a także w sektorze nieruchomości, z drugiej jednak nie chcą doprowadzić do pogorszenia się nastrojów inwestorów. Kiedyś będzie trzeba na coś się zdecydować, ale na razie Fed najwyraźniej stawia na podtrzymanie optymizmu. Trochę przesadzona reakcja rynków na publikację protokołu z poprzedniego posiedzenia komitetu otwartego rynku, a właściwie samo oczekiwanie na jego ujawnienie, spowodowało pogłębienie spadkowej korekty. Okazało się, że część członków tego gremium dopuszcza dyskusję o zmniejszeniu programu skupu aktywów, ale są oni w zdecydowanej mniejszości. Dodatkowo następujące w kolejnych dniach wypowiedzi przedstawicieli Fed miały wyraźnie na celu „przykrycie” delikatnej kwestii zmiany nastawienia w polityce pieniężnej. Temat ten z pewnością będzie nam towarzyszył w najbliższej przyszłości, a obawy będą się nasilały wraz z informacjami o inflacji. Na razie jednak nastroje uległy poprawie i po korekcie na Wall Street nie ma już śladu. Indeksy idą w górę i można się spodziewać ataku na rekordowo wysokie poziomy. Ostrożność jednak nie zawadzi, bowiem z technicznego punktu widzenia można dostrzec pewne zagrożenia.
Z dobrych nastrojów na świecie skwapliwie korzysta warszawski parkiet. WIG20 przełamał poziom 2150 punktów, docierając najwyżej od stycznia ubiegłego roku. Jedocześnie zbliża się do ważnego oporu, leżącego w okolicach 2200 punktów. Indeks szerokiego rynku pokonał 64 tys. punktów i jest najwyżej od lutego 2018 r. Bardzo dobrze sprawują się wskaźniki małych i średnich firm. Mamy więc zupełnie nietypowy maj, w którym wbrew zwyczajowemu przekonaniu, nikt nie kwapi się do sprzedawania akcji.