Ubiegły tydzień na rynkach prawie całej Europy stał pod znakiem reakcji na wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego. Zgodnie z prognozami, znacznie wzmocniły swoją pozycję partie, które były wyrazicielami społecznego niezadowolenia z jednej strony z przyjętego tempa dochodzenia Europy do neutralności klimatycznej (ogromne koszty szacowane na biliony EURO rocznie przy braku wskazania realnych korzyści), a z drugiej z polityki migracyjnej Unii. Przyklejona tym partiom łatka populistów i przyjaciół Rosji wyraźnie przestraszyła inwestorów i to pomimo faktu, że to partie głównego nurtu będą wciąż w Parlamencie Europejskim grały przecież pierwsze skrzypce. Dodatkowym impulsem do wyprzedaży były bez wątpienia ogłoszone we Francji przez Prezydenta Macrona przedterminowe wybory parlamentarne. W efekcie, mocniejsze lub słabsze przeceny dotknęły prawie europejskie giełdy. Niemiecki DAX stracił prawie 2,9% (najsłabszy tydzień od początku sierpnia ubiegłego roku, kiedy była to zapowiedź kilkumiesięcznej korekty), a francuski CAC40, tracąc ponad 6,2% zanotował nie tylko najsłabszy tydzień od marca 2022, ale również wymazał całe tegoroczne wzrosty i od początku roku traci ok. 0,5%.
Jak na tym tle wypadła Polska? Całkiem nieźle, pewnie dlatego, że wyraźny sukces odniosła lubiana przez inwestorów Koalicja Obywatelska. Na tle spadków innych europejskich indeksów, WIG20 tracący jedynie 0,6% wygląda co najmniej dobrze. Warto jednak zauważyć, że po pierwsze był to na naszej giełdzie czwarty pod rząd spadek indeksu największych spółek, a po drugie łączna korekta od maksimum w drugiej połowie maja sięga już 7,5%, czyli niewiele mniej niż pawie 8,6% spadków z pierwszej połowy stycznia tego roku. Dużo bardziej niepokojący sygnał wysłał za to słabnący w szybkim tempie polski złoty. Jeszcze pod koniec poprzedniego tygodnia za 1 dolara trzeba było zapłacić poniżej 4 złotych. W ostatni piątek było to prawie 4,1 zł/USD. Umocnienie amerykańskiej waluty w ubiegłym tygodniu wyniosło 2,38% i był to najsłabszy tydzień dla złotówki od początku września 2023. Wtedy jednak było to konsekwencją, delikatnie mówiąc, zaskakującej decyzji Rady Polityki Pieniężnej o obniżeniu stóp procentowych o 0,75%. Wtedy reakcja inwestorów spowodowana było bardziej złą komunikacją szefa NBP, który nie sygnalizował w żaden sposób zamiaru tak gwałtownego cięcia, niż samym faktem obniżki. Teraz, można było odnieść wrażenie, że inwestorzy sprzedając europejskie akcje i kupując dolara, starali się znaleźć bezpieczniejsze przystanie dla swoich pieniędzy. O ile więc relatywnie silne zachowanie polskich akcji w ubiegłym tygodniu daje nadzieję na rychłe zakończenie korekty i powrót do wzrostów, o tyle zachowanie naszej waluty, a szczególnie przyspieszenie spadku jej wartości w drugiej połowie tygodnia stanowi silny sygnał ostrzegawczy.
Gdzie więc płynął kapitał przez ostatnie kilka dni? Umocniło się złoto, którego notowania wyraźnie oddaliły się od 2300 USD/uncję, jednak ten niespełna 2% tygodniowy wzrost notowań kruszcu był jedynie odreagowaniem silnych spadków z poprzedniego tygodnia. Zyskiwała też amerykańska giełda, której pomagały z jednej strony lepsze od oczekiwań dane o majowej inflacji, która nie tylko nieznacznie spadła, ale też – po raz pierwszy od października 2023 – okazała się niższa od prognoz. Z drugiej, po raz kolejny impuls do wzrostów dały spółki technologiczne, tym razem dzięki Apple, którego nowe funkcje sztucznej inteligencji w swoich jego produktach bardzo spodobały się inwestorom. To spowodowało, że konkurencja o miano najbardziej wartościowej spółki świata stała się jeszcze bardziej zacięta, a łączna wartość Microsoftu, Nvidii i Apple dochodzi już do 10 bln USD. Na poziomie indeksów, kolejna fala zakupów spółek technologicznych spowodowała wzrost Nasdaq100 o prawie 3,5% w ubiegłym tygodniu. Lepsze dane o inflacji i gorsze o nowych bezrobotnych (242 tys. ver. oczekiwane 225 tys.) skierowały też oczy kupujących w stronę amerykańskich 10-latek, których rentowności spadły w okolice 4,2%, czyli najniżej od początku kwietnia. Jeszcze większym zwycięzcą były niemieckie 10-latki, których rentowności spadły poniżej 2,36%, gdy jeszcze tydzień wcześniej było to powyżej 2,6%. Z jednej strony silny popyt był pokłosiem rezultatu wyborów europejskich, z drugiej – nieco spóźnioną – reakcją na obniżkę stóp w strefie euro. We Francji na wzrost cen obligacji nie pozwoliło ryzyko związane z rozwiązaniem parlamentu i bliskimi wyborami.
Najważniejsze obecnie pytanie, to czy słabość europejskich parkietów to chwilowa reakcja na wyniki wyborów, a gdy inwestorzy zauważą, że tak naprawdę to niewiele się zmienia w brukselskiej polityce, to powrócą do zakupów przecenionych akcji, czy może to początek głębszej korekty, którą też dość łatwo uzasadnić przedłużającą się słabością największych gospodarek na naszym kontynencie.