Po tym, jak na czerwcowych posiedzeniach FED pozostawił stopy procentowe na niezmienionym poziomie, a jednocześnie podniósł je EBC, amerykańska waluta zdecydowanie straciła na wartości. W minionym tygodniu kurs euro względem dolara podskoczył o 1,8 proc., najmocniej od listopada ubiegłego roku, zbliżając się do poziomu 1,1 dolara. Jednocześnie Dollar Index spadł o 1,6 proc. O ile europejskie władze monetarne jasno deklarują kontynuację polityki dalszego zaostrzania, to w przypadku Fed perspektywa nie jest jasna, szczególnie po ostatniej decyzji tego gremium. Co prawda Jerome Powell deklaruje, że cykl podwyżek stóp nie został zakończony, a z wykresu sporządzanego przez członków komitetu otwartego rynku można spodziewać się jeszcze dwóch podwyżek po 0,25 punktu. Część  inwestorów oczekuje że stopy w Stanach Zjednoczonych już nie wzrosną, a na horyzoncie widzą perspektywę luzowania polityki pieniężnej. O niepewności w kwestii kierunku polityki monetarnej świadczyć mogą niewielkie wahania rentowności amerykańskich skarbowych dziesięcioletnich, która od kilku tygodni oscyluje między 3,66 do 3,85 proc., bez zdecydowanego kierunku. W każdym razie porównanie działań i deklaracji EBC i Fed skłania do wniosku, że dolar może jeszcze bardziej osłabić, a to powinno sprzyjać rynkom akcji, w szczególności na emerging markets. Jednocześnie, biorąc po uwagę siłę i czas trwania obecnej tendencji wzrostowej, nie można wykluczyć korekty. S&P500 tylko od lokalnego dołka z marca poszedł w górę o prawie 17 proc., a od  dna z października 2022 r. o 26 proc. WIG20 przeliczony na dolary od marca wzrósł o 40 proc. (od października ubiegłego roku niemal podwoił swoją wartość), a MSCI Emerging Markets zwyżkował o niespełna 11 proc. Dobrej passie mogą sprzyjać zmniejszająca się dynamika inflacji oraz zmniejszenie obaw o recesję w globalnej gospodarce.