Pierwsza grudniowa sesja na warszawskim parkiecie mogła zadowolić posiadaczy akcji i wlać nieco optymizmu w tych, którzy przestali wierzyć w poprawę koniunktury na naszym rynku. Trzeba przypomnieć, że listopad był piątym z rzędu miesiącem spadku indeksów. Warto jednak zwrócić uwagę, że choć w ciągu miesiąca niedźwiedzie przypuściły mocny atak, sprowadzając WIG20 w niebezpieczne rejony poniżej 2100 punktów, to jednak kolejne sesji przyniosły najpierw wyhamowanie niekorzystnej tendencji, a następnie zwyżkę indeksu. W efekcie listopadowe straty były niewielkie i sięgały zaledwie 0,65 proc. Poprawa sytuacji w trzeciej dekadzie miesiąca nie była imponująca, ale pozwoliła na zbudowanie bazy pod późniejsze silne odbicie, które miało miejsce 2 grudnia. Należy zauważyć, że wzrostowa sekwencja zbiegła się w czasie z umocnieniem się naszej waluty względem dolara. W ciągu niespełna dwóch tygodni kurs dolara obniżył się z ponad 4,16 zł do 4,08 zł. Co ciekawe, skok indeksu z drugiego grudnia o 2,6 proc. miał miejsce w niezbyt korzystnych warunkach, bowiem tego dnia dolar dynamicznie się umacniał. Można sądzić, że nasz rynek wchodzi w fazę przynajmniej średnioterminowej poprawy kondycji i chwilowe wahania na rynku walutowym nie będą mieć na to destrukcyjnego wpływu. Można też oczekiwać dłuższego odreagowania po trwającej około pięć miesięcy spadkowej korekcie. Względna słabość, przy dobrym zachowaniu rynków bazowych nie może trwać w nieskończoność, a kalendarz dodatkowo sprzyja bykom.