W ubiegłym tygodniu indeks największych spółek, WIG20 praktycznie nie zmienił swojej wartości. Co ciekawe, ta pozornie senna atmosfera notowań była połączona z pobiciem ATH przez główne indeksy w trakcie tygodnia. We wtorek i środę WIG zamykał sesje powyżej 106 tys. punktów, a WIG20 przebijał 2.900 punktów. Końcówka ubiegłego tygodnia, to już powrót w okolice, które giełda zna praktycznie od początku maja. Największym „winowajcą” słabego ubiegłego tygodnia były banki, których świetne ubiegło i tegoroczne wyniki, inwestorzy nagrodzili w pierwszej połowie roku wzrostami o około 35%. W efekcie spółki wciąż przyciągają wysokimi zwrotami z kapitału własnego i niezłymi dywidendami, ale przestały być już tanie. Stąd wszelkie niespodzianki, które mogą wpłynąć na przyszłe przychody odsetkowe są przez inwestorów szczególnie dokładnie analizowane. Taką niespodzianką była lipcowa obniżka przez RPP stóp procentowych na początku, która połączona z sygnałami o potencjale kolejnych obniżek w drugiej połowie roku, wyraźnie nie spodobała się akcjonariuszom instytucji finansowych. Dodatkowym ryzykiem są oczywiście zakusy polityków, którzy wyraźnie szukają możliwości obłożenia banków kolejnymi obciążeniami. Co prawda wydaje się, że wywołany miesiąc temu pomysł nałożenia na banki tzw. windfall tax, który zgłosił marszałek Hołownia, został skutecznie zablokowany, ale w jego miejsce pojawiają się kolejne. Dodatkowe kilka miliardów do budżetu miałoby dać ewentualne obłożenie podatkiem odsetek od rezerwy obowiązkowej, a ostatni pomysł to ustalenie maksymalnego poziomu marży przy kredytach hipotecznych. Niezależnie od tego, czy faktycznie z zapowiedzi polityków coś się zmaterializuje, tego typu narracja tworzy niepotrzebne ryzyko trudnego do oszacowania obniżenia ewentualnych zysków spółek, a co za tym idzie bezpośrednio wpływa na implikowane wyceny. W sytuacji gdy ostatnie silne wzrosty notowań zamknęły dyskonto ceny naszych banków w stosunku do europejskiej konkurencji, istnieje duże ryzyko realizacji zysków. To ryzyko zmaterializowało się mocno w ubiegły czwartek, kiedy notowania banków spadły o ponad 2,5%. Z drugiej strony, niższe stopy procentowe to w dłuższym terminie zdecydowanie pozytywna informacja dla większości spółek, dzięki czemu słaba postawa sektora bankowego nie zaważyła w ubiegłym tygodniu bardzo negatywnie na postawie całej giełdy. Przede wszystkim niższe stopy to spadające oprocentowanie depozytów i docelowo niższa atrakcyjność obligacji. W dłuższym terminie to zawsze podnosi potencjał inwestycji w akcje, gdzie relatywnie rośnie atrakcyjność wypłacanych dywidend. Niższe stopy wspierają też bezpośrednio większość sektorów reprezentowanych na GPW. Od deweloperów, dla których pierwsze półrocze z bardzo wysokimi poziomami oprocentowania kredytu hipotecznego było bardzo trudne, poprzez branżę handlu detalicznego, zyskującą na silniejszym konsumencie, aż po przemysł, korzystający na spadających koszach kredytów. Wydaje się więc, ze ewentualne spadki notowań branży bankowej powinny w dłuższym okresie być z nawiązką kompensowane przez zyski widoczne w innych segmentach rynku.
Niepostrzeżenie, w ubiegłym tygodniu minął nam 9 lipca, czyli graniczna data wskazana przez Donalda Trumpa trzy miesiące wcześniej. Na razie mamy kilkanaście listów wskazujących na kraje, gdzie po 1 sierpnia będą podwyższone cła na eksport to USA. W weekend dowiedzieliśmy się z kolei o planach 30% ceł na eksport z UE i Meksyku. Chwilowo rynki kapitałowe reagują wyjątkowo spokojnie, traktując kolejne groźby – nauczone doświadczeniami poprzednich miesięcy – jako swoistą taktykę negocjacyjną. W tym przypadku nikt nie kupuje/sprzedaje już plotek, a wszyscy czekają na fakty. Skoro więc giełdy dyskontują obecnie scenariusz pozytywny, to warto brać pod uwagę, że przy niepowodzeniu negocjacji, czyli faktycznym obłożeniu zaporowymi cłami towarów np. z UE od 1 sierpnia, możemy być świadkami giełdowego tąpnięcia. Może nie w takiej skali jak obserwowaliśmy 2 kwietnia, ale warto w nadchodzących tygodniach mieć na uwadze rosnące ryzyko ostrzejszych działań amerykańskiej administracji w obszarze wojny celnej. Dodatkowo w tym tygodniu wyniki za II kwartał zaczynają podawać amerykańskie spółki z S&P 500. Pierwsze, we wtorek będą banki. Jak co kwartał, oczekujemy przeskoczenia (statystycznie dzieje się tak w ¾ przypadków) – stosunkowo nisko tym razem – ustawionej poprzeczki wzrostu EPS. Gdyby się to nie udało, a interpretacja inwestorów poszłaby w kierunku negatywnego wpływu działań Donalda Trumpa na realną gospodarkę, to całkiem prawdopodobna byłaby korekta i to nie tylko w Stanach, co mogłoby skutecznie zepsuć nastroje inwestorów już nawet do końca wakacji.