Rozpoczynający się tydzień może mieć przełomowe znaczenie dla sytuacji na rynkach finansowych. W środę swoje decyzje ogłosi amerykańska rezerwa federalna, dzień później to samo zrobi Europejski Bank Centralny, a w piątek zakończy się posiedzenie Banku Japonii. Ta „wielka kumulacja” każe się spodziewać sporych emocji. To polityka pieniężna głównych banków centralnych wpływa bowiem obecnie najsilniej na to, co dzieje się na rynkach walut, obligacji i akcji oraz surowców.
Z całej wymienionej trójki, najbardziej przewidywalny jest japoński bank centralny, który z pewnością nie zmieni wysokości stóp procentowych i będzie kontynuował gigantyczny skup aktywów. Japońska gospodarka traci dynamikę a inflacja coraz bardziej oddala się od pożądanego poziomu, nie ulega więc wątpliwości, że monetarna stymulacja będzie kontynuowana. W przypadku Fed sytuacja jest już jednak nieco bardziej skomplikowana. Podwyżka stóp procentowych jest co prawda niemal przesądzona, ale kluczowe jest pytanie w jakim tempie będą następować kolejne ruchy. Rynki finansowe są już w pełni pogodzone, że w tym roku Fed podniesie stopy trzy razy, a więc poza czerwcową, czekałaby nas jeszcze jedna podwyżka. Dobra kondycja amerykańskiej gospodarki i rosnąca inflacja każe jednak przypuszczać, że zaostrzanie polityki pieniężnej w Stanach Zjednoczonych może być mocniejsze. Perspektywa dwóch podwyżek, prawdopodobnie we wrześniu i w grudniu, oznaczałaby umocnienie dolara, a więc scenariusz niekorzystny dla rynków finansowych, a przede wszystkim dla emerging markets.
To, czy dolar się umocni, będzie jednak w dużym stopniu zależało od działań EBC, który stoi przed dość trudnym zadaniem. Zgodnie z planem, we wrześniu powinien zakończyć się program skupu obligacji państw strefy euro, a w dalszej perspektywie byłoby podwyższenie najpierw stopy depozytowej, a następnie głównej stopy procentowej. Uwzględniając obecną sytuację, a więc wynik wyborów we Włoszech i związane z tym zagrożenia, spowolnienie tempa wzrostu gospodarczego w strefie euro oraz dużo niższą od pożądanego poziomu inflację, zakończenie ilościowego luzowania polityki pieniężnej już we wrześniu wydaje się mało prawdopodobne, a więc cały cykl może ulec przesunięciu w czasie. To zaś działałoby na korzyść dolara, kosztem euro. Interpretacja konsekwencji takiego scenariusza nie musi być jednoznacznie negatywna dla rynków finansowych, bowiem utrzymanie luźnej polityki pieniężnej przez EBC oraz Bank Japonii łagodziłoby nieco konsekwencje zaostrzania monetarnego przez Fed.