Środowy handel na Wall Street toczył się w zmiennych nastrojach. W pierwszej jego części indeksy biły kolejne historyczne rekordy, w drugiej zaś dominowała podaż. Niepokój inwestorów wzbudziły zaskakujące wydarzenia w amerykańskim Kongresie, który miał ogłosić oficjalne wyniki wyborów prezydenckich, a skończyło się przerwaniem obrad w związku ze szturmem demonstrantów kontestujących zwycięstwo Joe Bidena. Gdy wydawało się, że sprawa wyborów już nie będzie zajmować uwagi, problemy wypłynęły z niespotykaną siłą. Można powiedzieć, że spełnia się czarny scenariusz, w którym zakładano zamieszki w Stanach Zjednoczonych. Na razie nie powoduje to gwałtownej reakcji rynków finansowych. Trudno w tej chwili przewidzieć dalszy rozwój wydarzeń, ale można mieć nadzieję, że sytuacja wkrótce się uspokoi. Najbliższe dni mogą być jednak nieco nerwowe. Drugim politycznym wydarzeniem było przejęcie przez Demokratów kontroli nad Senatem w wyniku wyborów uzupełniających w Georgii. Daje to tej partii pełną władzę w kluczowych instytucjach. To zaś może mieć istotne konsekwencje dla amerykańskiej gospodarki, a także dla sytuacji na rynkach finansowych. Reakcję był widać już w trakcie środowej sesji. Dow Jones, w którym sporą reprezentację mają firmy tradycyjnej gospodarki, zwyżkował o prawie 1,5 proc. z kolei Nasdaq Composite tracił 0,6 proc., pod wpływem obaw przed bardziej restrykcyjną politykę przyszłej administracji wobec technologicznych gigantów. S&P500 zyskiwał 0,6 proc., ale zaliczył spore cofnięcie w drugiej połowie handlu. Należy się więc prawdopodobnie spodziewać zmian preferencji inwestorów wobec poszczególnych grup amerykańskich spółek, ale nie muszą one przybierać gwałtownej formy. Z kolei rosnące prawdopodobieństwo zwiększenia fiskalnego pakietu wsparcia dla gospodarki, powinny wspierać kontynuację wzrostów na giełdzie.