Ostatnie dwa tygodnie, to wzrost Warszawskiego Indeksu Giełdowego o prawie 10%. Ostatni raz tak silny wzrost w tek krótkim czasie nasza giełda zanotowała na przełomie października i listopada 2022, czyli na początku trwającej obecnie fali hossy. Wtedy jednak, miało to miejsce po około rocznej bessie, która zabrała ponad 35% wartości giełdowych spółek, sprowadzając wyceny części z nich do nieracjonalnie niskich poziomów. Obecne odbicie miało miejsce po znacznie krótszym czasie, bo jedynie po ok. tygodniu korekty. Warto w tym miejscu zauważyć, że rynek odrobił straty, pokonując przy okazji 100 tys. punktów po raz pierwszy w swojej historii, w przeciągu zaledwie 8 dni sesyjnych, bo w międzyczasie „wypadły” z kalendarza Wielki Piątek i Poniedziałek Wielkanocny. Przyczyny zarówno paniki w pierwszych dniach kwietnia jak i późniejszej euforii są znane i są oczywiście pochodną decyzji podejmowanych za oceanem. Łatwo jest też chyba wyjaśnić skalę spadków, które w momencie największej paniki oddaliły WIG na moment o ok. 17% od szczytu. Zaskakująca decyzja o cłach i fala wyprzedaży akcji na całym świecie spowodowała, że w poszukiwaniu płynności inwestorzy sprzedawali nawet złoto, które 4 kwietnia straciło ponad 2,5%, chociaż teoretycznie powinno zabezpieczać wartość, dywersyfikując portfele przy tego typu niespodziankach rynkowych. Drugi powód wyprzedaży, to bardzo silny wzrost naszej giełdy w I kwartale (wzrost WIG o 21,5%). Rynek spodziewał się korekty i ją dostał. Dużo ciekawsze jest jednak późniejsze niezwykle szybkie odrobienie strat, w efekcie czego, w kwietniu WIG rośnie już prawie 4,5%, a od początku roku prawie 26%. Analizując zachowanie indeksu naszych największych spółek, WIG20, oraz indeksu grupującego nasze banki, czyli spółki szczególnie chętnie kupowane przez kapitał zagraniczny, można śmiało wskazać, że tutaj ruchy były szczególnie mocne i nerwowe. Zagraniczni inwestorzy tak szybko jak z naszej giełdy uciekali, tak szybko, ze zdwojoną siłą tu wrócili. To dowód na to, że z jednej strony czynniki, które decydowały o atrakcyjności naszego rynku od początku roku nie wygasły, a z drugiej, wciąż jest spora grupa inwestorów, którzy widząc potencjał i okazję na GPW, dopiero napełniają portfele naszymi akcjami. Co do naszych rodzimych inwestorów, to poza PPK, które mają stały, regularny strumień napływów i w decyzjach zakupowych nie muszą kierować się krótkoterminowymi wahaniami cen, kwiecień, ze swoją ogromną zmiennością, raczej nie skłaniał do inwestycji w fundusze akcyjne, szczególnie, że po marcu tegoroczne saldo wynosiło ponad 400 mln po stronie odpływów. Pytanie jak rodzime fundusze akcyjne zareagowały na niezwykle dynamiczną korektę, bo jeżeli zagrały pod dłuższy trend spadkowy, to zaskoczenie ostatnimi gwałtownymi wzrostami mogło skończyć się znacznym niedoważeniem portfeli.
Co może przynieść przyszłość? Naszemu rynkowi powinno sprzyjać – trwające już od początku roku – odwrócenie się inwestorów od rynku amerykańskiego, a przy zaangażowanych tam ogromnych kapitałach międzynarodowych, nawet niewielki ich strumień dla Ameryki jest ogromnym zastrzykiem środków dla GPW. Dodatkowo, teraz, gdy cła – przynajmniej na chwilę – zeszły na dalszy plan, wraca kwestia zawieszenia broni na Ukrainie. To z jednej strony wciąż duża szansa aby Polska przestała być rynkiem przyfrontowym, a może zaczęła wręcz korzystać na odbudowie sąsiada, a z drugiej zagrożenie, gdyby okazało się, że Stany Zjednoczone, zniechęcone słabymi postępami rozmów, wycofają się z negocjacji. O tym, że inwestorzy z uwagą przyglądają się temu co dzieje się za naszą wschodnią granicą, świadczy choćby zachowanie spółek Ukraińskich na naszej giełdzie (WIG_Ukraina), które na początku ubiegłego tygodnia najpierw mocno zyskały (prawie 11,5% w ubiegły wtorek), by w kolejnych dniach tracić w miarę napływających informacji o braku postępu w negocjacjach. Jeżeli założymy, że Donaldowi Trumpowi uda się nakłonić do zawieszenia broni obie strony konfliktu, to doskonałym wsparciem przy ewentualnych korektach powinno być przebite w ubiegłym tygodniu przez WIG 100 tys. punktów. Z dużym prawdopodobieństwem zejdziemy jeszcze poniżej tego poziomu, ale można zakładać, że tego typu obniżki będą przez inwestorów traktowane jako okazje zakupowe.